Podobno w życiu trzeba sobie stawiać wyzwania i stale się rozwijać. Nawet kulinarnie. Stawiam więc wyzwanie – ciasta. Nie wiem z czego wynika moja niechęć do nich, być może z faktu, że tu trzeba działać mniej spontanicznie, a bardziej z aptekarską precyzją, żeby wszystko wyszło, wyrosło i jeszcze ładnie wyglądało, a być może z tego, że słodkości nigdy mnie nie pociągały. Faktem jest, że nie znam się , nie umiem i chyba nie specjalnie lubię robić ciasta, ale próbować raz na jakiś czas będę. Kruche na pewno, bo z nimi całkiem sprawnie zaczynam sobie radzić – dzięki takim spontanicznym treningom właśnie. Nie łudzę się, mistrzem cukiernictwa raczej nie będę, ale skoro największemu łasuchowi w domu smakuje – poczyniłam postępy w tej dziedzinie. Kruche ze śliwkami poszło w jedno popołudnie i jest zamówienie na kolejne.
SKŁADNIKI:
250 g mąki
125 g miękkiego masła
100 g cukru
2 żółtka
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki śmietany 18%
śliwki (ok.0,5 kg)
WYKONANIE:
Wszystkie składniki oprócz śmietany łączę w ciasto; 1/3 odkładam do lodówki, do reszty dodaję śmietanę. Porcję ze śmietaną układam na blasze, dziurkuję widelcem i piekę ok.15 minut w 180°C. W międzyczasie kroję na pół śliwki i usuwam z nich pestki; gdy spód ciasta się upiecze układam na nim owoce (skórką do dołu), wyjmuję drugą część ciasta z lodówki i ścieram ją na tarce o grubych oczkach tworząc kruszonkę; tak przygotowane ciasto ponownie wkładam do piekarnika na 40-50 min.;
