Udostępnij
Facebookpinterest

Zawsze gdy nie chce mi się gotować robię sałatki. Są szybkie, pożywne i ciężko je zepsuć.

Cytrusowa sałatka z makrelą była zrobiona na całkowitym freestyle’u. Wrzucałam do niej to na co miałam ochotę i to co miałam w lodówce, bo wciąż uczę się nie marnować jedzenia. Najlepszą robotę zrobił w niej dressing: sok z cytryny, oliwa, trochę szczypiorku, trochę musztardy i odrobina miodu – tylko tyle i aż tyle. Podkreślił smak ryby i dodał całości super świeżości.

Na tym blogu mięsa prawie nie znajdziecie. Jest kilka wpisów sprzed lat, w których pojawia się ono na gościnnych występach. Nie usuwam ich – może ktoś z nich jeszcze skorzysta. Nigdy nigdzie jednak nie pisałam, że nie jem mięsa w ogóle. Ryby mi się zdarzają – bardzo rzadko, ale jednak. Jem to co lubię, to na co mam ochotę, to czego mój organizm potrzebuje. Nie chcę zamykać się w szufladzie z napisem 100% wegan, albo jakiejś innej, bo unikam skrajności. To jest mój wybór i jest mi z nim dobrze.

W domu łączymy dwa światy – ten prawie bezmięsny z tym bardzo mięsnym. Zdarza nam się gotować wegańskie/wegetariańskie zupy, albo makarony dla mnie, do których potem dodajemy mięso, żeby każdy był zadowolony. Da się!

Nie wymagam, żeby w moim otoczeniu każdy rezygnował z mięsa, albo z nabiału. Takie decyzje powinny być indywidualne i nie powinno się ich podejmować pod presją, albo dlatego, że tak wypada, tak jest modnie. Nie oczekuję, że świat tak jak ja zrezygnuje z jajek i mleka. Nie obrażam się gdy ktoś mówi do mnie, że kocha jeść krwiste steki albo carpaccio. Przez jakiś czas byłam na FB na kilku grupach wegetariańskich i wegańskich. Uciekłam tak szybko jak się pojawiłam, bo agresywne dyskusje na temat tego co wolno, a czego nie, jak wielką zbrodnią jest użycie widelca, którym ktoś wcześniej nakładał plasterek wędliny bardziej mnie zniechęciły niż zachęciły. Przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Żyjmy tak jak chcemy i dajmy żyć innym.

George Orwell napisał kiedyś, że „ortodoksja to niewiedza” i ja się pod tym podpisuję. Nie skaczmy sobie do gardeł o jedzenie. Ja już mamy się żreć to lepiej żryjmy to co smaczne.

Wracając do głównego wątku czyli sałatki z makrelą – choć była zrobiona spontanicznie wrzucam ją tutaj, bo pewnie jeszcze będę do niej wracać. Dobre rzeczy warto zapisywać ;).

CYTRUSOWA SAŁATKA Z MAKRELĄ – SKŁADNIKI (2 porcje):

S A Ł A T K A

  • 1 makrela
  • 4 solidne garście szpinaku (można zastąpić jarmużem, rukolą, roszponką lub miksem wszystkiego)
  • 1 grejpfrut czerwony
  • 1 pęczek natki pietruszki
  • 2 łyżki orzechów włoskich
  • 2 łyżki uprażonych ziaren słonecznika
  • 2 łyżeczki czarnego sezamu

D R E S S I N G

Dressingi robię najczęściej w proporcjach 2:1:1/2 czyli:

  • 2 łyżki oliwy Gallo Classico
  • 1 łyżka soku z cytryny (lub octu jabłkowego)
  • 1/2 łyżeczka musztardy
  • trochę miodu (ja dałam mało, mniej więcej 1/2 łyżeczki, bo zależało mi na tym, żeby dressing był bardziej kwaskowy i świeży niż słodki – ilość możecie dostosować do własnych potrzeb)
  • szczypta soli i pieprzu
  • 1/2 pęczka szczypiorku

Wszystkie składniki (poza szczypiorkiem) dokładnie mieszamy. Ja najczęściej „szejkuję” to w jakimś małym słoiczku, bo tak jest najszybciej, najwygodniej, wszystko ładnie się łączy i nie rozwarstwia. Gdy dressing jest dobrze wymieszany czyli ma gładką, balsamiczną konsystencję dodajemy do niego drobno posiekany szczypiorek.

W tym przypadku szczypiorek jest oczywiście tylko sugestią. Potraktujcie te wskazówki jako bazę. Według takich proporcji sami możecie robić własne sosy sałatkowe – na pewno będą lepsze niż gotowce z torebki. Można kombinować z innymi ziołami, różnymi rodzajami musztardy (super sprawdza się np. francuska czyli ta z całymi ziarenkami gorczycy). Zamiast musztardy można dodać tahini – wtedy smak będzie bardziej orientalny i egzotyczny. Zamiast soku z cytryny można dodać sok pomarańczowy ( o dressingu tahini+pomarańcze napiszę już niedługo, bo jest niesamowity!).

Gotowy dressing możecie przez kilka dni przechowywać w lodówce.

CYTRUSOWA SAŁATKA Z MAKRELĄ – WYKONANIE:

  • makrelę oczyszczamy z ości i rozdrabniamy
  • liście szpinaku (lub innego zielonego wsadu) szarpiemy na mniejsze kawałki
  • grejpfruta obieramy, oczyszczamy i „filetujemy” tak, aby pozostał sam soczysty miąższ
  • wszystkie składniki łączymy, układamy na szpinaku, następnie posypujemy orzechami, ziarnami i natką, na koniec polewamy dressingiem
talerz z salata i ryba

Mam nadzieję, że Wam też posmakuje. Dajcie znać! Jak zawsze zachęcam też do wpadania na mój Instagram gdzie bardzo często pokazuję proces powstawania tego co widzicie na zdjęciach.

Dodaj smaku z Gallo!

Komentarze

komentarze