

Może wyda się to dziwne, ale serio – za słodyczami nie przepadam. W moim rodzinnym domu raczej nie jadało się słodkich jak ulepek deserów, nie piekło ciast, nie robiło rurek z kremem i to na długo przed tym, jak zapanowała moda na zdrowe fit jedzenie. Rodzice zawsze gotowali zdrowo, przemycali ile wlezie warzywa, owoce, ziarna i nasiona i… teraz to procentuje. Skłamałabym mówiąc, że nie znam smaku czekolady, chipsów, pizzy i innych „rarytasów”, bo i takie epizody kiedyś mi się zdarzały. Uczciwie jednak stwierdzam: mogę bez bez nich żyć i jestem całkowicie nieczuła jeśli pojawiają się w pobliżu. Jedyna moja słabość to frytki belgijskie, ale i one zdarzają się okazjonalnie. Co do samych słodyczy – w chwilach kryzysu i spadku energii stawiam na gorzką czekoladę z chili albo solą morską, a jeśli mi się chce robię ciasteczka owsiane – bez mąki i bez cukru :).
SKŁADNIKI:
1 szklanka płatków owsianych
jajko
4 łyżki ziaren sezamu
garść żurawiny
garść suszonych moreli lub śliwek
3 łyżki ziaren słonecznika
4 łyżki zarodków pszennych
3 łyżki miodu
2 łyżki oleju kokosowego
pół łyżeczki sody
WYKONANIE:
wszystkie składniki łączę i mieszam, na końcu dodaję jajko, olej i miód; masa powinna być na tyle kleista, żeby swobodnie uformować z niej ciasteczka – jeśli jest za rzadka, można dodać do niej któryś z sypkich składników np. zarodki pszenne; ciasteczka układam, na blasze wyłożonej papierem do pieczenia; piekę 15-10 minut, w temperaturze 170 ºC.