

A kto powiedział, że burger zawsze musi być z mięsem?A co jeśli jest upał i na mięso nie mam ochoty? A co jeśli w moim osiedlowym warzywniaku półki aż uginają się pod ciężarem bobu, a ukochany – mięsożerca mówi, że ma ochotę na burgera właśnie? Kompromis! Bób burger. Już słyszę, że to barbarzyństwo, profanacja i że tak się nie robi. A ja zrobiłam. I smakowało. Nawet mięsożercy :). W dodatku tak się rozszalałam, że zamiast porcji dla dwojga wyszła mi porcja dla sześciu osób.
SKŁADNIKI (na burgery):
ryż (ok. 200 g)
bób (ok. 450 g)
prażony sezam (6-7 łyżek)
mielone płatki owsiane (ok.20 g)
czosnek (1 ząbek)
oliwa (4 łyżki)
sos sojowy (2-3 łyżki)
oregano, mięta, chili, imbir, papryka słodka – do smaku (można je zastąpić innymi ulubionymi przyprawami)
SKŁADNIKI (do podania):
dobre buły (ilość – w zależności od tego ile burgerów się ulepi, u mnie z tych proporcji wyszło 6; ważne, żeby buła nie była zwykła, białą kajzerką; moje burgery zrobiłam z bułkami żytnimi z dodatkiem czarnuszki)
sałata
musztarda
pomidor
ketchup
ogórek konserwowy
WYKONANIE:
ryż i bób gotuję osobno z dodatkiem niewielkiej ilości soli (nawet lekko rozgotowuję, żeby łatwiej się skleiły), gdy wystygną wrzucam do dużej miski (bób wcześniej obieram z łupinek) i łączę z pozostałymi składnikami;całość ugniatam do momentu uzyskania gładkiej,lepkiej masy;formuję kotlety i układam je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia;piekę w 200°C ok.30 min (po 15 minutach przewracam je na drugą stronę); podaję w bułkach wypełnionych pozostałymi dodatkami;
oczywiście jest to tylko jeden z możliwych wariantów – można kombinować zarówno z przyprawami, jak i dodatkami, serwować je tak jak ja czyli sauté lub w towarzystwie salsy, frytek (jeśli jadacie) lub potraktować jak zwyczajne kotlety i polać ulubionym sosem;