Wielokrotnie pisałam, że jestem wielką fanką kuchni azjatyckiej. Uwielbiam jej kolory, nietuzinkowe połączenia, przyprawy i dodatki, które z każdego niemal dania potrafią wyczarować raj dla podniebienia. Do najłatwiejszych być może nie należy, bo jeśli potraktujemy ją poważnie wszystkie składniki należy dodawać we właściwej kolejności i proporcjach. Czasem warto jednak się wysilić, by odbyć prawdziwą, kulinarna podróż wypełnioną wyjątkowym smakiem i zapachem.
SKŁADNIKI:
2 łyżki oleju kokosowego
1 czerwona papryczka chili pokrojona drobno (bez nasion, chyba, że lubicie bardzo ostre dania)
3 łyżeczki czerwonej pasty curry
1 łyżeczka mieszanki przypraw curry
1 l bulionu warzywnego
250 ml mleka kokosowego
1 łyżka sosu rybnego
1 łyżka sosu sojowego
1 łyżka pasty z tamaryndowca (można zastąpić łyżką soku z limonki/cytryny)
1 łyżka koncentratu pomidorowego
5 ziemniaków pokrojonych w kostkę
3 duże marchewki pokrojone w talarki
1 nieduży kalafior podzielony na małe różyczki
3 ząbki czosnku pokrojone w cienkie płatki
ryż jaśminowy
natka pietruszki
WYKONANIE:
* w garnku rozgrzewam olej, wrzucam pokrojony czosnek i papryczkę chili – smażę wszystko przez chwilę (trzeba uważać, żeby czosnek się nie spalił – będzie gorzki) i dodaję czerwoną pastę curry, całość dokładnie mieszam;
* wrzucam ziemniaki i marchewkę, duszę przez chwilę aż warzywa zmiękną i dodaję kalafior, całość zalewam bulionem, dodaję łyżeczkę curry i gotuję do momentu aż kalafior będzie al dente;
* dodaję koncentrat pomidorowy, pastę z tamaryndowca, sos rybny i sos sojowy, gotuję jeszcze przez chwilę i łączę wszystko z mlekiem kokosowym;
* całość serwuję z ryżem jaśminowym i natką pietruszki – ryż można dodać również w trakcie gotowania, ok. 15 minut przed końcem gotowania, zupa będzie bardziej gęsta;
* natkę pietruszki można zastąpić kolendrą – będzie bardziej azjatycko (ja wciąż nie mogę się do niej przekonać)
* zupa świetnie sprawdzi się w wersji z krewetkami lub kurczakiem ( ja nie jadam więc wybrałam wersję mocno warzywną :D)
