

Są takie dania albo składniki, które nigdy się nie nudzą. W moim przypadku zawsze, bez wyjątku, są to ogórki kiszone i arbuz. Do tego zupa ogórkowa albo bagietki z oliwą i balsamico. Nie ma takiej możliwości, żeby kiedyś mi się to przejadło. Gdybym jednak miała pójść dalej i wybrać coś bardziej egzotycznego jest jeszcze wietnamska zupa pho.

Zupa pho to chyba najbardziej znane danie kuchni wietnamskiej i gdyby porównać ją do czegoś co dobrze znamy, można by ją było określić mianem azjatyckiego rosołu. Powinna być lekko słona, słodka i pikantna, a do tego mieć ciemniejszy kolor i pięknie pachnieć przyprawami – imbirem, cynamonem, kolendrą, anyżem. Wersję mięsną gotuje się najczęściej na wywarze z pieczonych kości lub ogonów albo na solidnym płacie mięsa wołowego lub wieprzowego. Wymaga ona czasu i cierpliwości. Będzie smaczna tylko wtedy gdy bulion będzie klarowny, esencjonalny i gotowany długo. Wersja bezmięsna oparta jest na bulionie z dodatkiem czosnku, imbiru i sosu tamari/sojowego. Da się ją wykonać znacznie szybciej choć odbywa się to w kilku etapach. Nie jest to jednak nic trudnego!
Pho jadłam chyba we wszystkich możliwych wersjach – z kurczakiem, z pierożkami, z wołowiną gotowaną, smażoną i siekaną a’la tatar. Wydaje mi się, że mogę nawet zaryzykować twierdzenie, że w Warszawie przetestowałam większość miejsc, w których się ją podaje. Wśród nich są niepozorne, małe knajpki z całkiem słusznymi i smacznymi porcjami, ale też kilka niewypałów, o których szybko należy zapomnieć. Od jakiegoś czasu, poza rybami, właściwie nie jadam mięsa dlatego jedyną opcją w przypadku zupy pho jest teraz dla mnie wersja wegetariańska.
ZUPA PHO WERSJA WEGETARIAŃSKA – SKŁADNIKI/na 4 porcje:
Bulion
- 3 łyżki oleju sezamowego
- 2 białe cebule średniej wielkości
- 3 ząbki czosnku
- ok. 10 cm korzeń imbiru
- 1 czerwona papryczka chili (lub więcej – w zależności od tego jak ostre lubicie)
- 10 grzybków shitake (można użyć pieczarek)
- 150 ml dobrego soku pomarańczowego
- 100 ml sosu tamari(lub sojowego)
- 100 ml syropu klonowego
- 3 łyżeczki sosu tamaryndowego
- 2-3 laski cynamonu
- 2 gwiazdki anyżu
- kilka nasion kolendry
- ok. 2 litry gorącej, przegotowanej wody
Dodatki
- 2 łyżki oleju sezamowego
- 10 grzybków shitake (lub pieczarek)
- 1 opakowanie makaronu ryżowego
- 3 cebulki dymki
- kiełki fasoli mung
- kilka liści kapusty pak choy (można zastąpić innymi zielonymi)
- papryczka chili
- czarny sezam, limonka, świeża kolendra – opcjonalnie, do posypania
ZUPA PHO – WERSJA WEGETARIAŃSKA WYKONANIE :
Bulion
- w garnku rozgrzać olej, wrzucić pokrojoną w piórka cebulkę i pokrojony drobno czosnek – podsmażyć wszystko na złoty kolor
- dodać posiekany drobno imbir i papryczkę chili – wymieszać wszystko dokładnie i smażyć całość przez chwilę
- grzybki pokroić w paski i dorzucić do garnka – podsmażać i dokładnie mieszać wszystkie składniki przez ok. 5 minut
- dolać sok pomarańczowy
- dodać sos sojowy, syrop klonowy, sos tamaryndowy, cynamon, anyż i nasiona kolendry – wymieszać i gotować na małym ogniu ok. 7 minut (anyż i nasiona można wcześniej uprażyć na suchej patelni)
- zalać wszystko wrzątkiem i gotować ok. 10 minut
- bulion przecedzić przez sito
Dodatki
- w dużym garnku podgrzać olej sezamowy i podsmażyć grzybki
- zalać je przygotowanym wcześniej bulionem
- do bulionu wrzucić makaron ryżowy – gotować ok. 5 minut (zgodnie z opisem na opakowaniu)
- przelać zupę do miseczek i dołożyć do niej posiekaną dymkę, pokrojone liście kapusty, kiełki i papryczkę chili
- opcjonalnie można ją posypać czarnym sezamem, świeżą kolendrą i skropić limonką
Tak przygotowana zupa powinna mieć złoty kolor, w smaku powinna być trochę słodka, trochę pikantna i kwaskowa, w dodatku pełna umami ;). Jeśli lubicie wersję ostrą – dodajcie więcej chili, jeśli wersję kwaśną – więcej soku z limonki. Najlepiej jeść ją bezpośrednio po przygotowaniu – wtedy smakuje najlepiej, a makaron nie jest rozgotowany. Jeśli planujecie jeść ją na kilka razy makaron lepiej gotować osobno w mniejszych porcjach.