

Mój pierwszy raz z blinami. Nigdy wcześniej ich nie robiłam, a jadłam tylko raz w jakiejś małej knajpce na Żoliborzu. Co ciekawe, w moim rodzinnym domu „bliny” mówiło się na placki ziemniaczane, po prostu. Jakiś czas temu, zupełnie bez namysłu kupiłam mąkę gryczaną. Nie pytajcie w jakim celu – sama nie wiem. Wpadła do koszyka i już została. Czekała cierpliwie na swój dzień i w końcu nadszedł, bo pan domu, który na co dzień raczej swobodnie poddaje się mojej myśli kulinarnej, tym razem na obiad wyraźnie zażyczył sobie…bliny. Więc są – gryczane, z wędzonym łososiem, koperkiem i jogurtem greckim. Trochę o nich poczytałam tu i tam. Są dwie szkoły ich przygotowania. Jedna głosi, że powinny być tylko z mąki gryczanej, druga że gryczaną powinno się pomieszać z pszenną, żeby nie były zbyt twarde. Postawiłam na pierwszy wariant, bo smak mąki gryczanej bardzo mi pasuje, twarde wcale nie były choć smak gryki był dość wyraźny. Niezależnie od tego jakiej jednak użyjecie, jedno jest pewne: w przypadku blinów należy uzbroić się w cierpliwość i dać im trochę czasu – na wyrośnięcie. Tylko wtedy będą naprawdę smaczne.
SKŁADNIKI:
na bliny:
2 szklanki mąki gryczanej
10 g drożdży instant (można zastąpić 20 g świeżych)
1,5 szklanki mleka
1-2 jajka
3 łyżki masła
1 łyżeczki cukru
do podania:
100 g wędzonego łososia
cytryna
gęsty jogurt grecki (lub gęsta, kwaśna śmietana)
koperek
olej do smażenia (2-3 łyżki)
WYKONANIE:
*połowę mąki i połowę mleka wymieszać z drożdżami i łyżeczką cukru – odstawić na godzinę do wyrośnięcia
*żółtko utrzeć z drugą łyżeczką cukru, dodać roztopione masło
*białka ubić na sztywną pianę
*do wyrośniętego ciasta dodać przygotowane wcześniej żółtko, ubitą pianę, drugą część mąki i mleka, wszystko dokładnie wymieszać i pozostawić na 5 minut
*smażyć bliny z obu stron do momentu aż będą rumiane
*podawać z łososiem, jogurtem (lub śmietaną), posypane koperkiem i skropione sokiem z cytryny